Sprawy globalne

no nieźle zagiął profesora Very Happy

	Cytat:
	No właśnie. Ale po co zadowalać boga (tak, napisze to z małej litery!) skoro ON NIE ISTNIEJE?! Myślę, że chrześcijaństwo/katolicyzm, zbieranie się w kościele ma sens (pomimo, że sam nie uczęszczam). Ale proszę, jest jakiś dowód na istnienie boga?? (nie licząc przekazów z przed 2000+ lat, ale mogli se tam napisać co chcieli)

Kowal, to że nie ma dowodu na to że istnieje Bóg, nie oznacza tego, że BOGA nie ma, załóżmy, że istniałby człowiek obarczony brakiem słuchu, wzroku, nie miałby czucia w żadnym receptorze na skórze i w dodatku jego kubki smakowe nie odczuwałyby żadnego smaku. Czy zatem bezwonny posąg nie istnieje w ogóle, czy też nie istnieje tylko i wyłącznie z perspektywy owego człowieka?

	Cytat:
	Niektóre religie mają w sobie dobre cele (chrześcijaństwo), a niektóre są takie, że w jakiś sposób powodują agresję u swoich wyznawców (islam, chrześcijaństwo wieki temu). Tak czy owak wielu ludzi, zasłaniając się religią czyniło rzeczy haniebne, a nawet zbrodnie.

Każda jest religia jest swojego rodzaju poszukiwaniem drogi do szczęścia bądź dobra, z tym że ludzie na całym świecie w różny sposób rozumieją szczęście, bądź dobro. Religia nie jest zasłoną dla złych czynów jak ty to chciałbyś przedstawiać. Złe czyny istniałyby spokojnie w świecie bez żadnego Boga, czy religii. Wolność, równość, demokracja, prawa człowieka, wszelkie ideały mogą równie dobrze posłużyć dla intencji dla złych czynów. Rewolucja francuska czy październikowa spowodowały spustoszenie, zniszczenie oraz śmierć wielu ludzi mimo iż głosiły szlachetne idee praw człowieka.

	Cytat:
	Rozkminka czy jest jeden bóg czy wielu, czy też jest jeden bóg pod wieloma postaciami nie ma sensu wg. mnie, bo jak napisałem wcześniej, boga nie ma. No ale nie zmienia to faktu, że ludzie w to wierzą i jest to dla nich nieraz pobudką do złych zachowań.

Z dużą dozą pewności mogę stwierdzić, że raczej to, że ludzie nie wierzą w Boga jest znacznie częściej pobudką do złych czynów. No może nie to że nie wierzą, ale że się go nie boją, bo obecnie od jakiś 150 lat Bóg występuje w naszej kulturze jako taka babcia, czyli ktoś kogo mamy kochać, ale jak coś zbroimy to i tak nam w końcu wybaczy(do Maciejnych i tak pojedziemy Razz

) Oczywiście jak "boga" nie ma nie ma się czego bać. Kowal teraz napiszesz mi pewnie że możesz być w porządku moralnie itp. Ja temu nie będę zaprzeczał, bo oczywiście możesz być w porządku moralnie ale twoja moralność ma na pewno jakieś zawieszenie w etyce występującej w naszej kulturze, etyce chrześcijańskiej, z czego nie do końca musisz sobie zdawać sprawę. Dla przykładu powiem, że gdybyś spotkał wojującego buddystę czy muzułmanina, twoje poglądy na rzeczywistość były by raczej zbliżone do punktu widzenia Chrześcijaństwa niż do Buddyzmu czy i Islamu.
Nie ma Etyki bez Metafizyki. Bo skoro nie ma boga nie ma się z czego cieszyć. Twoje życie nie ma żadnego znaczenia skoro dziś jesteś jutro Cię nie ma... Skoro nie ma Boga , to wszystko jest możliwe. Bo owszem można konstruować etykę na zasadzie, nie czyń drugiemu co tobie nie miłe, czy zgodnie z imperatywem kategorycznym, czyli"staraj się postępować według takiej zasady, którą chciałbyś aby stała się zasadą ogólną", tylko jakie to ma znaczenie, skoro za sto lat zarówno łotra i uczciwego przykryje piach, przestaną istnieć, a o łotrze mogą pamiętać te paręset lat dłużej, bo ludzie zawsze dłużej pamiętają doznane krzywdy niż dobrodziejstwa.

Ogólnie temat Sprawy globalne nie jest tematem do wypowiadania się na tematy religii/filozofii, ale sam mnie sprowokowałeś

Razz

Ostatnio zmieniony przez fenrir dnia Nie 15:33, 19 Gru 2010, w całości zmieniany 2 razy

To ja się odwołam tylko do ostatniej części wywodu Kuby. Ja uważam, że można być szczęśliwym nie mając na uwadze życia po śmierci. Zapewne jedyne do czego dąży ludzkość to samounicestwienie ale to mnie nie przeraża. Jestem w stanie cieszyć się życiem uważając, że spotkają mnie jakieś nieszczęścia, a ostatecznie umrę i nic mi z tego nie zostanie.
Tylko dlaczego ci, którzy uważają, że na Ziemi są tylko niewielki ułamek swojego "istnienia" i mają zapracować swoim życiem na spotkania z Bogiem i doświadczania jego obecności w niebie nie poświęcają się zupełnie boskim planom, za to poddają się materialnym pokusom i krzywdzą innych?

Mój kumpel z gimnazjum jest protestantem i mówił, że jedną z rzeczy jakie odróżnia protestantów od katolików jest to, że skoro Bóg jest wszechwiedzący to zanim się człowiek urodzi to on wie czy trafi do nieba czy do piekła. Nie zależy od czynów człowieka co się z nim stanie po śmierci ale może dać nimi dowód, że zasłużył na niebo.

hahah

	Cytat:
	Tylko dlaczego ci, którzy uważają, że na Ziemi są tylko niewielki ułamek swojego "istnienia" i mają zapracować swoim życiem na spotkania z Bogiem i doświadczania jego obecności w niebie nie poświęcają się zupełnie boskim planom, za to poddają się materialnym pokusom i krzywdzą innych?

Wcześniej napisałem dlaczego, współcześnie Bóg jest jak babcia, nagrzeszysz pójdziesz do spowiedzi i będzie ok, tymczasem tak nie jest, wszelkie zło które popełnisz na ziemi nawet jeżeli Bóg Ci wybaczy, to owo zło zniewoli Cię i zniszczy część twojej duszy. Po prostu sprawiedliwość zawsze wymaga jakiejś kary, a miłosierdzie wiąże się z tym, że dostajesz szansę, by powrócić na drogę ku zbawieniu. Współcześnie ludzie żyją w przekonaniu, że zostaną Bóg i tak im wybaczy, są pyszni. Dzieje się tak ponieważ kościół obniżył standardy po soborze Watykańskim II Confused

Co do protestantów to rzeczywiście oni nie mają popełniać dobrych uczynków, aby we współpracy z Bogiem osiągnąć zbawienie duszy tak jak katolicy, tylko odkryć czy są predestynowani do zbawienia bądź potępienia, poprzez pobożne życie, a pobożne życie wiąże się z tym, że Bóg sprzyja pobożnym, więc jeżeli odnosimy sukcesy zawodowe oznacza to, że Bóg nam sprzyja, możemy to odczytać to jako znak, że jesteśmy przeznaczeni do zbawienia.

	Cytat:
	Ja uważam, że można być szczęśliwym nie mając na uwadze życia po śmierci. Zapewne jedyne do czego dąży ludzkość to samounicestwienie ale to mnie nie przeraża. Jestem w stanie cieszyć się życiem uważając, że spotkają mnie jakieś nieszczęścia, a ostatecznie umrę i nic mi z tego nie zostanie.

Też bym potrafił, gdyby nie fakt, że być może jednak coś istnieje po życiu i najbardziej boje się tego, że któregoś dnia obudzę się ze świadomością, że owo życie zmarnowałem. Sad

Mając to na uwadze wydaje mi się, że stosunkowo łatwo być ateistą, czy deistą lub wierzącym danej religii, najtrudniej chyba jest być agnostykiem...

Haha, sprawy Globalne.

Pocisnąłeś ich... Wink

Kuba Ty studiujesz filozofię? tak tylko pytam Very Happy

Nie nie po prostu filozofia znajduje się w kręgu moich zainteresowań Wink

Chciałem pójść na filozofię, ale niestety już raczej nie pójdę, chociaż kto wie Razz

Jakub męczennik.

yyy Szymon Słupnik

Artur Chamski

[link widoczny dla zalogowanych]

Skurwel, się wszystkim w twarz śmieje.

Ostatnio zmieniony przez Bejcolinka dnia Pon 2:22, 20 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz

ponoc 80% poparcia mial... jakies 65 brzmi wiarygodniej

Nie mam nic do dodania Jezusie. Uwierzyłem!

Co do Białorusi to jestem ciekaw oficjalnego stanowiska OBWE i UE. Białoruś sama musi się dokonać przemiany. UE może nieco pomóc...

UE powinna zrobić wjazd na kwadrat do Białorusi,

Na Melanż Ostateczny!

Na dobry temat trafiłem: Kuba, podobno ściąłeś włosy. Dlaczego?