Grunwald 2009

Ja bym się nawet pokusił o określeniem go słowem ŻUBROŃ. Na początku drugiego starcia ten mniejszy chyba miał niezła panikę pod zasłoną...

http://www.youtube.com/watch?v=KuCVWDqGSNs
jakby kogoś interesowało...
3:10-3:35 Amerykanin z buzdyganem

dobre hity zadaje. Trochę ten samochód niepotrzebnie wkradł się w kadr, ale to i tak nie odbierze mocy tym ciosom.

Jest siła

Tutaj w pełni dosłowne będzie zdanie: "ALE MU NAPIERDALAŁ W TEN ZAKUTY ŁEB!"

http://www.youtube.com/watch?v=Ro6aMWGJTv8

Eee grafika tak dobra, że można pomylić z prawdziwością.

0:46 to są właśnie halabardy...

Bestia gdzie jestes bo musze wiedziec jaką twarda masz głowe Laughing

Doszły mnie słuchy, że Ulryś fon Jungingen padł pod nawałnicą Bestialskich ciosów. Very Happy

Dopadł go?
Ciekawe co mu wykrzykiwał w twarz kiedy go okładał...

"Krzyżacki psie!"
"Sukwo pruska!"

Albo...
"40
52
38
44
61
Utura Mas Sio
50
42
59
..."

Raczej:
"124
170
159
201
122
exori gran 554
178
exori gran 480
119
190
exori gran...
"

Ta yhym. Z takimi itemami?

Krótkie sprawozdanie z tegorocznego Grunwaldu dla ciekawych:
Do wtorku pogoda była bardzo dobra. Od środy non stop padało. Mżawka, leje, mżawka, leje i tak w kółko. Niestety namiot przecieka w kluczowych miejscach i siennik został zalany. 3 noce spędziłem w samochodzie... Nocami było zimno i mokro. Morale były tak nisko jak nigdy. Osoby z 10letnim stażem mówiły, że to ich najgorszy Grunwald. Ludzie już w piątek się pakowali i zawijali. Samochody topiły się w błocie i nie mogły wyjechać. Ale czas na jakieś pozytywy: nie byłem na kwaterce (budowanie obozu, kopanie lodówki itd.) i poznałem smak beztroskiego nic nie robienia kiedy inni zasuwają. W tym roku zostałem przydzielony do wartowników. Co prawda miałem kijowe warty od 2-4 w nocy oraz najgorszą od 4-6. Pierwsza była opór zimna, ale miałem wartę z kolesiem ze Śląska i jego bractwo przyszło o 3 do nas z obozingu, uzbrojeni w dwa miody i zaczęli nas poić to cieplej się zrobiło, poza tym śpiewali i darli japy na maxa ,,this is warta!'' więc było śmiechowo. Uczta - takiej jeszcze nigdy nie było...było ,,prawie'' jak pierwsza noc w maciejnych. Picie zaczęło się mniej więcej od 16... Turnieje - 2vs2 bardzo fajna formuła, z kolegą żałowaliśmy że nie wystartowaliśmy w niej, ale on jeszcze czekał na sprzęt bo ktoś miał mu dowieźć w pt czy jakoś tak. Turniej, w którym liczy się pojedyncze punktowanie jak i rozwiązanie siłowe, poza tym tłucze się tylko dwóch więc mało kontuzjogenne jest. 1vs1 spoko, bez szału. 21vs21 - nie było ani Rosjan, ani Ukraińców, sami Polacy, ale widowisko jak zwykle niesamowite. 4 grupy, każda walczyła z każdą. Moja ulubiona konkurencja, czyli, 5tki bohurtowe ze względu na pogodę nie odbyły się. Przed bitwą odbył się turniej lekkich 5tek, ale było tak mokro, morale tak niskie, że nie wystartowaliśmy w tym roku.
Bitwa: pogoda tak mierna, że o godz 13.00 odbyła się narada dowódców czy w ogóle się odbędzie. O 12.00 przestało padać, więc postanowili, że inscenizacja się odbywa. o godz. 16 stoimy i czekamy na początek, a tu zaczyna padać... masakra... Z paroma gościami się sparowałem tak na ostrzej, bez teatru, a na koniec był bohurt. Nie miałem już tyle sił co na początku, ale zbyt wiele lat na to czekałem i poszedłem z paroma osobami z naszej chorągwi. Powiem krótko: You'll never forget your first bohurt! Opowiem na jakimś spotkaniu.

Chciałbym zauważyć, że Grunvem 2009 wszyscy się zachwycali a potem już było tylko gorzej... Z opinii uczestników taki wniosek wysuwam...

	Cytat:
	Osoby z 10letnim stażem mówiły, że to ich najgorszy Grunwald.

Wydawało mi się że Grunwald zawsze dążył do miana statusu najgorszego.
hmm Czy to przez niskie morale?